FRAGMENTY I CYTATY

Fragmenty i cytaty z książki Dwuświat. Księga II - Pokun W. & W. Gregory'ego



W Inco zawód aktora nie był powszechnie znany, nie kojarzył się z tym, co znali mieszkańcy Floris, czyli udziałem w spektaklach odgrywanych przez wędrujące z osady do osady kuglarskie trupy. W industrialnym kraju zawód ten wiązał się wyłącznie z inscenizowanymi, moralizatorskimi opowiastkami, które miały na celu zobrazowanie nowego prawidła czy państwowego dekretu na konkretnym przykładzie.



A tak w ogóle to zauważył, że myślenie lub obnażanie się z jakąkolwiek wiedzą stało się niezbyt popularne, wręcz niebezpieczne. Najbardziej sprawdzała się metoda durnego, oddanego społecznie, czyli realizującego wszystkie narodowe programy, bezmózgowca.



Impet, z jakim człowiek gnał w kierunku swej przyszłości, zamykał mu drogę powrotu. Drwił z niego. To był taki gryzoń, którego on próbował dopaść, a ten co rusz dawał mu sygnały, że goni własny ogon, tylko coraz szybciej. Nie było innej drogi. Zawsze do przodu. Czasem w dół, czasem w górę. Po bezdrożach czy po lodzie. Bez względu na wytartą dumę, katastrofalne porażki, mijane trupy, drobne zdobycze czy spektakularne sukcesy. Człowiek tak miał od zawsze. Pastwił się nad sobą.



Do tego stopnia płeć piękna bez wyjątków powodowała u nich obrzydzenie, że nawet boginię traktowali jak mężczyznę, w swoim gronie nazywając ją „bogiem”. Co więcej, Namali był przekonany, że Patri to mężczyzna. „Gdyby była kobietą, nazywałaby się Matri” – twierdził.



– Z mojej wieloletniej praktyki wiem, że każda władza prędzej czy później się kończy.

– Serio? – ironizowała.

– A dlaczego? – ciągnął wątek pytaniem, ostrożnie wracając w jej stronę.

– Bo władcy umierają, bo czasem brakuje im siły. Jeśli są słabi lub źle dobierają zespół, hodują sobie wrogów. I co z tego wynika? – Noovack była poirytowana, lecz także na swój sposób odrobinę zaciekawiona.

– Skoro pani o tym wie, dlaczego brnie pani w tym kierunku? – zapytał tak życzliwym tonem, że prawie uwierzyła w jego troskę.



Nie mam czasu na takie dywagacje. To jasne, że wszystko zależy od punktu widzenia albo moralności jednostki lub społeczeństwa. Ja wybieram społeczeństwo.



– Wiesz co? – zagadnęła udawanym miłym tonem. – Właśnie sobie przypomniałam, że nienawidzę kuglarstwa. A wiesz dlaczego? Bo wiąże się z matką, która mnie zostawiła. Która o mnie nie walczyła. Która oddała mnie obcym. – Ae zaczęła się nakręcać. – Pewnie dlatego, że według niej nie miałam talentu. Pamiętam, że mną poniewierała. Lepiej było się mnie pozbyć, bo byłam kolejną gębą do wyżywienia.



Słowa były poza jakąkolwiek kontrolą, szybko zatruły umysł, wytworzyły obrazy. W nich Gibbondy smagała z pogardą Noovack biczem po łydkach, cięła w pasy jej pofałdowaną skórę na plecach, faszerowała jej gębę pastą pralniczą, a nawet opluwała jej piersi flegmą koloru spleśniałej paszy, po czym obrzucała własnym kałem jej twarz, rozmazując co grubsze fragmenty na nosie i oczach.



Ta opowieść ma kilka morałów. Jednym z nich jest fakt, że nie możemy obronić się przed zdradą, jeśli ona na nas czyha.



Boicie się, że zrobię sobie krzywdę? Głupki. Ja od dawna nie żyję. Kapłaństwo odbiera sens życia. Co innego władza. Dla niej warto nawet zmartwychwstać (...).



Jej złowieszczo zaintonowane słowa dość długo wisiały pod sufitem Sali Posiedzeń, utwierdzając uczestniczki spotkania, że ich sens był oparty na głębokiej tajemnicy, rozumianej tylko przez nielicznych.



– Ludzie o miękkim sercu zawsze przegrywają – powiedział spokojnym głosem profesor. – Taki paradoks tego świata. Jeśli nawet jesteś zły do szpiku kości, a znajdziesz w sobie odrobinę dobra, łatwo można cię pokonać. Wystarczy, że choćby na chwilę postawisz się w czyjejś sytuacji, wykażesz się empatią, jesteś zgubiony. Twoje dotychczas twarde, zimne serce zmięknie, obnażysz się, odsłonisz przed największymi wrogami. Tym bardziej jeśli jesteś dobry i polubisz kogoś złego. Już po tobie.



Dziewczynka nauczyła się słuchać, lecz słyszeć tylko to co trzeba, czasem być powierniczką jej marzeń, z wyjątkiem tych najskrytszych, a nieraz także myśleć za swoją panią. Poznała też, co to dyplomacja i kiedy pod żadnym pozorem nie wolno poruszać tematów rodziny, ciąży, a tym bardziej pana Harisa.



Kapłan medyk zabronił wywoływać nawet w myślach płci dziecka, gdyż to decyzja Patri, a ona w każdej chwili może zmienić zdanie. Nie wolno się modlić o chłopca czy dziewczynkę, bo kto by się nie urodził, i tak będzie bogiem.



– Najpierw to trzeba ją jeszcze raz przepytać w sprawie tej Jasmin – powiedziała kapłanka.

Jej słowa zabrzmiały w taki sposób, by wszystkim przypomnieć, że to ona tu rządzi i nie lubi być przymuszana.



– (...) Ja także wiem, że doszedłeś do perfekcji, jeśli chodzi o kontrolę swoich emocji, więc możesz się nie obawiać, co myślisz. Twój mózg to przetworzy jak zwykłą informację.

– Czyli to komplement?

– O tak. Imponujesz mi opanowaniem. A więc powiedz, co wydaje ci się najlepsze w tym tak zwanym gatunku ludzkim?

– Chyba to, że ludzie są różni.



Właśnie dlatego, że zaakceptowałem swój los i wiem, że w tym momencie nie mam innego wyjścia, nie staram się trwonić energii na to, co by było, gdyby moja sytuacja wyglądała inaczej i mógłbym mieć swoje zdanie na temat tego, co mi wolno, a czego nie.



– A tobie co tak do śmiechu? – zapytał władca, bełkocząc.

– Skoro ty się śmiejesz z innych, to nam nie wolno z ciebie?



Jego odłączona precyzyjnie od reszty ciała łysa głowa poturlała się na kamienny trotuar. Z gilotyny popłynęła kałuża krwi. Pozostali trzej skazańcy jednocześnie drgnęli nerwowo, po czym każdy z nich skulił się na tyle, na ile pozwalały mu energetyczne więzy. Wokół zrobiło się cicho. Nikt z tłumu nawet nie szepnął. Wszyscy wpatrywali się w ten niecodzienny, nowy dla ich oczu widok.



Miasto wyglądało na opustoszałe. Kiedyś tętniło życiem, na każdym rogu można było usłyszeć czyjś śpiew, solo czy w chórze, albo grę na jakimś instrumencie czy wielu pod batutą wytrawnego mistrza. Dziś w wąskich uliczkach pomiędzy straganami grał tylko wiatr.



Właśnie zdała sobie sprawę, że odkryła kolejną różnicę pomiędzy Inco a Floris. Jej nowa ojczyzna sprawiała wrażenie miękkiej, ciepłej, wydzielającej cudowny zapach, kolorowej krainy. Ta, którą pożegnała, miała ostre krawędzie, była zimna, raczej czarno-biała. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała tam wrócić – pomyślała Jasmin (...).






Książka Dwuświat. Księga II - Pokun W. & W. Gregory'ego – wizualizacja
Zamów książkę Dwuświat. Księga II - Pokun W. & W. Gregory'ego – księgarnie i sklepy

LUB ZOBACZ WIĘCEJ:

Recenzje, opinie i oceny o książce Dwuświat. Księga II - Pokun W. & W. Gregory'ego

Zobacz więcej – opis świata i bohaterów z książki Dwuświat. Księga II - Pokun W. & W. Gregory'ego